Ryńska młodzież spotkała się 27 kwietnia 2019 r., aby podyskutować na temat książki Andrew Davidsona pt. "Gargulec". Fabuła utworu opowiada historię bezimiennego mężczyzny, który uległ wypadkowi. Wypadek ten całkowicie odmienił jego życie, odebrał jego sens. Mężczyzna ten występował jako aktor w filmach z kategorią wiekową +18, więc wygląd i ciało stanowiło centrum jego zainteresowania. Wypadek odebrał mu nie tylko urodę (liczne poparzenia), ale także poczucie wartości i narzędzie pracy zarazem (genitalia). Snuje on rozpaczliwe myśli samobójcze, ale wtedy w jego życiu pojawia się chorująca na schizofrenię, rzeźbiarka Marianne. Kobieta postanawia za wszelką cenę wyrwać mężczyznę z okowów depresji. Rozmaicie się jej to udaje. Opiekuje się nim, troszczy i snuje historie, które stanowią sporą część fabuły książki, stając się "historią w historii". Dyskusja na temat fabuły, bohaterów i wydarzeń była zawiła, Klubowicze ze skupieniem odpowiadali na zadane pytania. Szukaliśmy odpowiedzi w oparciu o m.in. takie zagadnienia:

  • Czy istnieje szansa żeby opowieść Marianne mogła być prawdą? A może z góry założymy, że mówiła prawdę?
  • Czy padające w książce zdanie "schizofrenia to choroba polegająca na widzeniu realniejszej rzeczywistości" może w jakimś stopniu naprowadzać na wniosek, że opowieść Marianne jest prawdą?
  • Czy niespodziewana opieka nad mężczyzną mogła wynikać ze zwyczajnego zakochania/fascynacji Marianne, czy rzeczywiście los/przeznaczenie dąży od setek lat do połączenia się ich dusz?
  • Dzięki opowieści Marianne poznajemy wielu innych bohaterów: zakonników z klasztoru Egenthal, historie miłosne Vicki i Toma, Graciany i Francesco, Sei – dmuchaczki szkła, czy smoka znad Sekwany. Czym te historie różnią się od tego, co spotkało mężczyznę i Marianne, a co je łączy?
  • Wizja mężczyzny na temat piekła i zestawienie jego wizji z Piekłem Dantego.

Pytań i tez na jakich oparliśmy tym razem dyskusję było więcej, ale ich wnioski opierały się na identycznych założeniach. Klubowicze przyznali wprost, że autor książki inspirował się nie tylko Boską Komedią Dantego, ale także Dantem samym w sobie. Została opowiedziana historia miłości Dantego do Beatrycze, a także nieszczęśliwości tego uczucia. Uczestnicy spotkania mieli wątpliwości czy opowieści Marianne są prawdą, czy jedynie wymysłem chorego umysłu. Ku tej drugiej tezie przemawiały mocne argumenty. Chłopcy wprost wytknęli tym opowieściom szablonowość, te same wydarzenia łączyły bohaterów z opowieści Marianne, te same wnioski z tego wynikały, a i ich zakończenie było identyczne. Różniły ich jedynie okoliczności i czas ich trwania. Zastanawialiśmy się czy ona sama nie wymyśliła sobie tego wszystkiego tylko po to, by "udowodnić" mężczyźnie, że są sobie przeznaczeni już od dawien dawna i że los dąży do tego aby się połączyli. Mężczyzna nie wierzy jej, a przynajmniej nie od razu. Chłopcy dyskutowali więc, czy on nie mógł pod koniec książki odczuwać do niej wdzięczności za uczucie jakim go obdarzyła. Uznali, że on jej nie kochał i nie wierzył w jej uczucie, ponieważ nie mógł pojąć jak mogła go kochać pomimo jego szpetoty i braku przyrodzenia. Zakończenie książki, historie jakie on sam zaczął snuć pod wpływem leków przeciwbólowych, to zdaniem klubowiczów dowód raczej na to, że ich duszom pisane było spotkanie się, po wielokroć, ale niekonieczne połączenie.  Jak powiedział jeden z uczestników "Los nie wymyślił dla nich happy endu, Marianne próbowała go sobie sama wymyślić, a los ją za to zabił". W spotkaniu uczestniczyła Klubowiczka DKK dla dorosłych, ponieważ była ciekawa w jaki sposób młodzież zrozumiała tę książkę, ale także w jaki sposób omówi ją Klub Młodzieżowy.